Jedną z obowiązkowych lektur w szkole podstawowej jest „Opowieść wigilijna” Charlesa Dickensa.
Bohater książki to stary skąpiec Ebenezer Scrooge, który przez narratora przedstawiony jest tak, że czytelnik nie może zapałać do niego sympatią. Ten właściciel kantoru pędzi samotny i smutny żywot. Źle traktuje pracownika Boba, odmawia pomocy potrzebującym, opryskliwie odrzuca zaproszenie swojego siostrzeńca na świąteczny obiad. Jest skąpy nawet dla samego siebie. Jego strój, mieszkanie, a nawet posiłki są niezwykle skromne, wręcz ascetyczne. Ebenezer choć majętny stroni od ludzi i nie cierpi świąt, które uważa za stratę czasu i pieniędzy.
Wszystko się zmienia, gdy w ten smutny, poukładany świat bohatera wkraczają siły nadprzyrodzone. Najpierw odwiedza go duch zmarłego siedem lat wcześniej wspólnika Marleya, który pokutuje po śmierci za swoje skąpstwo i zimne serce. Duch zapowiada wizytę trzech zjaw. Pierwszą z nich jest Duch Przeszłych Świąt, który zabiera Scrooge’a na wycieczkę w przeszłość. Młody Ebenezer był chłopcem wrażliwym, inteligentnym i oczytanym. Niestety jako dziecko doświadczył samotności, bo uczył się w szkole z internatem, był ubogi i opuszczony przez ojca. Jedyną dobrą duszą, która mu sprzyjała, była jego siostra. To ona, uprosiwszy ojca o zgodę, przyjechała po brata, by zabrać go do domu na święta. To wspomnienie wzruszyło Ebenezera.
Jako młodzieniec zakochał się i zaręczył. Kiedy jednak zaczął zarabiać własne pieniądze, z czasem postawił je na pierwszym miejscu w swoim życiu. Narzeczona opuściła go z tego powodu, a on nawet nie próbował jej odzyskać czy walczyć o łączące ich uczucie. Wydaje się, że schematy z dzieciństwa powtarzają się w życiu bohatera. Być może złe traktowanie przez ojca, utwierdziło go w przekonaniu, że nie zasługuje na bliskość i miłość.
Wizyta Ducha Tegorocznych Świąt uświadomiła Scrooge’owi ogrom biedy i niesprawiedliwości społecznej. Duch pokazał bohaterowi trudną sytuację w rodzinie pracownika Boba Cratchita, chorego Timiego, który z pewnością umrze, bo jego rodziców nie stać na leczenie dziecka. Ebenezer przekonał się także o nieudawanej sympatii i szacunku, jakie odczuwał w stosunku do niego siostrzeniec Fred. Te obrazy powoli topiły lód z serca starego skąpca. Największe wrażenie zrobił na Ebenezerze ostatni gość. Duch Przyszłych Świąt pokazał mu jego śmierć. Jednak nie to było najstraszniejsze. Najgorsza była reakcja ludzi na wieść o śmierci Scrooge’a. Wierzyciele cieszyli się, inni rozkradli jego mienie i nikt nawet nie zapłakał nad trumną.
Odwiedziny duchów wstrząsnęły starcem. Zrozumiał, że wartościowe życie, to życie dla innych. Zmienił się diametralnie w stosunku do ludzi. Skąpstwo zastąpiła hojność. Oziębłość – wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka i serdeczny uśmiech. Ebenezer Scrooge pokochał święta Bożego Narodzenia, docenił przyjaźń bliskich osób i stał się pogodnym, lubianym przez wszystkich staruszkiem. Dzięki jego wsparciu udało się uratować życie Timiego.
Każdy człowiek ma zalety i wady, które nie wzięły się znikąd. Jeśli dobrze poznamy człowieka, możemy lepiej zrozumieć jego postępowanie. W przypadku Scrooge’a zastanowić może serdeczność i szacunek ze strony pracownika Boba Cratchita oraz siostrzeńca, mimo że byli okropnie przez niego traktowani. Czy pomimo tego widzieli w Ebenezerze dobro i wrażliwość? Wydaje się to możliwe. Przecież nie zawsze był zatwardziałym, nieczułym skąpcem. Bieda i odrzucenie przez jedną z najważniejszych osób czyli ojca wywarły ogromne piętno na życiu bohatera. Przez doświadczenia dzieciństwa stał się materialistą. Uwagę zwraca fakt, że pomimo bogactwa dorosły Scrooge ciągle wiódł ascetyczny żywot niczym biedak. Ebenezer nie walczył o miłość narzeczonej, być może dlatego że podświadomie powielał schemat odrzucenia. Przekonanie o tym, że ktoś bliski może skazać go na samotność, tkwiło w bohaterze jak drzazga.
Odwiedziny duchów były katalizatorem przemiany Ebenezera Scrooge’a. Uczucia, do których okazał się być zdolny, były w nim cały czas. Tyle że bardzo długo spychane przez trudne doświadczenia dzieciństwa i późniejsze wpadanie w pułapki materializmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz